czwartek, 26 czerwca 2014

Nie chciał go Mark Zuckerberg

Ukrainiec żydowskiego pochodzenia, przeszedł prawdziwą szkołę życia, by  odnieść biznesowy sukces. Zaczynał od sprzątania. Trudnił się też hakowaniem, ale fortunę zarobił na czymś zupełnie innym. Bez powodzenia wysyłał CV do Facebooka, by  następnie sprzedać temu serwisowi swój projekt za 19 mld dol. Jan Koum, twórca WhatsApp to typowy przykład historii "od zera do milionera".



Emigracja za chlebem 
Jan Koum, urodził się  i dorastał w małej wsi na Ukrainie. Matka pracowała jako gospodyni domowa, natomiast ojciec był kierownikiem budowy. Rodzina mieszkała w skromnych warunkach bez ciepłej wody i szans na poprawę bytu. Brak widoków na lepsze życie w ojczyźnie spowodowął, że w 1992r. Jan przeniósł się wraz z matką i babcią do Mountain View w Kalifornii. Po przybyciu do Stanów Zjednoczonych początkowo pracował jako zamiatacz podłóg.

Od hakowania do Yahoo

Zarabianie na życie godził z rozwijaniem swojej pasji jaką stało się programowanie. Dwa  lata po przeprowadzce, rozpoczął studia na uniwersytecie stanowym w San Jose. Janowi udało się także znaleźć zatrudnienie w firmie Ernst & Young gdzie pracował jako tester bezpieczeństwa.  Rekomendacje do tego typu pracy uzyskał dzięki byciu jednym z  hakerów grupy  „woowoo”. To w ramach tej grupy włamywał się na serwery Silicon Graphics i czatował, w firmowej sieci, ze współzałożycielem Napstera Seanem Fanningiem.

W roku 1997 dołączył do ekipy Yahoo, by niedługo po tym zrezygnować z dalszej edukacji.  W nowej pracy poznał się z Brianem Actonem, 44-letnim wówczas pracownikiem spółki. Po 9 latach przepracowanych wspólnie postanowili poszukać nowych wyzwań. Zarówno Acton, jak i Koum, bez powodzenia aplikowali do pracy w portalu Facebook.

Rodzi się WhatsApp

Przełom nastąpił w 2009 roku, kiedy Koum  kupił swojego pierwszego iPhone’a. Ukrainiec zdał sobie sprawę, iż aplikacja AppStore, mająca wówczas 7 miesięcy, stanowi początek rozwoju aplikacji mobilnych. Swój pomysł na projekt przedstawił Alexowi Fishmanowi, liderowi społeczności rosyjskiej w San Jose. Zgodnie z założeniem pomysłodawcy, aplikacja miała wyświetlać indywidualne statusy.

Nazwa WhatsApp w sposób przejrzysty miała informować użytkownika, do czego służy. W lutym 2009r. w Kalifornii formalnie powołana do życia została spółka WhatsApp. Początkowo Koum sam pracował przy aplikacji, jednak, po pewnym czasie, dołączyło do firmy  6 pracowników. W tym gronie nie zabrało także Briana Actona. Początki aplikacji przeszły najśmielsze oczekiwania pomysłodawców, ale zainteresowanie wiązało się także z rosnącymi kosztami. Weryfikacja użytkowników aplikacji odbywała się za pośrednictwem sms-ów, co wymagało sporych nakładów finansowych.

Zuckerberg wchodzi do gry

Dwa lata po starcie komunikator był jedną z dwudziestu najchętniej pobieranych aplikacji na smartfony. WhatsApp jednak nie zwalniał tempa, co spowodowalo, że do drzwi Jana Kouma zapukał Mark Zuckerberg. Najpopularniejszy portal społecznościowy na świecie zgodził się zapłacić za "dziecko" Ukraińca 19 mld dol. Na konto pomysłodawcy WhatsApp wpłynęło 4 mld dol. a 15 mld. otrzymał w formie akcji.

Dziś WhatsApp może się pochwalić liczbą 450 mln użytkowników miesięcznie. Za pośrednictwem aplikacji internauci wysyłają wiadomości, fotografię oraz materiały wideo. Korzystający z WhatsApp unikają w ten sposób kosztów związanych z wysyłaniem SMS-ów. O popularności aplikacji świadczy fakt, że dziennie obsługuje 10 mld wysyłanych komunikatów.

2 komentarze:

  1. "Ku milionie"? Co to jest "miliona"...???

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem jest tak, że nawet jeśli chcemy, to nie zobaczymy najlepszego pomysłu na świecie. A czasem nawet jak zauważymy, to niekoniecznie z nim coś możemy zrobić. Podobnie jest też w przypadku ludzi bogatych. A jak ktoś stworzył takiego giganta to wcale nie znaczy, że wszystkie kolejne decyzje będą idealne.

    OdpowiedzUsuń